Pewna wersja perwersji…

Pewna wersja perwersji…
Gomora
w strugach pitnego deszczu
zastyga w kryształ
matka z dzieciątkiem
w torebcedługie poszukiwania
fiolki z morfiną jak sądzę
aureola boleśnie opina
boską talięoszałamia czystość
jej spojrzenia
nie jestem
godzien nie
Marto,
Swą tantryczną pozycją
przy lekturze Perveriady
w sieć skojarzeń zwab Tomka –
wypuść, gdy uznasz, że dał radę…
Kontekst: dedykacja dla adeptki sztuki tantry, praktykującej ją ze swoim Tomkiem
Aronie,
Notoryczny kochanku
literackich fabuł
niech Cię uwiodą
rozstawione kusząco
okładki Perveriady.
Kontekst: dedykacja dla znajomego, który znany jest z pochłaniania wielkiej liczby książek
Link do dokumentacji z postępowania dowodowego
Z pisma Leenia – autorka Sylwia Banaszkiewicz
Gościnna NieGrzeczna Recenzja by Alpha
Źródło recenzji i fotografii – blog autorki
Czy sam tytuł coś oznacza? Szczerze przyznam, że pierwsze co to wpisałam do tłumacza dziwny tytuł, którego do dzisiaj nie potrafię wymówić. Czy trafiłam w punkt? Tego nie wiem, lecz wyskoczyły mi dwa znaczenia, obydwa z języka hiszpańskiego:
1) zboczony,
2) zdemoralizowany.Po skończeniu lektury śmiało mogę powiedzieć, że oba tłumaczenia pasują idealnie, choć pod kątem jednej z głównych postaci, to skłaniałabym się do drugiego określenia.
Kontekst: obraz Arnolda Böclina Dżuma – jeden z bohaterów sceny, otwierającej trzeci rozdział Perveriady.
Perveriada – recenzja i linki do sklepów tutaj: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4866496/perveriada
Szept narastał, aż stał się rozpoznawalny jako archaiczna angielszczyzna deklamowana kobiecym głosem. Ciemność rozjaśniał słup czerwonego światła – wąski jak struna lasera, lecz stale się powiększający. Padał na książkę, którą rozłożyła na kolanach siedząca na hokerze naga modelka. Plamka na papierze poszerzyła się do wielkości reflektora scenicznego, który objął całą postać. Zdziwiona niekonwencjonalnym otwarciem pokazu publiczność czekała w ciszy. Recytowane cytaty z Dekameronu nie nawiązywały jednak do mody, lecz opisywały anatomię epidemii.
–„Wiosną tego roku mór począł w przedziwny sposób okrutne spustoszenia czynić.Choroba nie objawiała się u nas tak jak na Wschodzie, gdzie zwykłym znamieniem niechybnej śmierci był upływ krwi z nosa. Zaczynała się ona równie u mężczyzn,jak u kobiet od tego, że w pachwinach i pod pachą pojawiały się nabrzmienia,przyjmujące kształt jabłka albo jajka i zwane przez lud szyszkami” .
Modelka wstała, uniosła hoker i wskazała na cyfrę osiem namalowaną pod siedzeniem. Śledzona okiem reflektora zeszła do backstage’u. Na ekranie, stanowiącym tło dla wybiegu, zaczął zarysowywać się jakiś kształt. Tak jak wcześniej recytowany tekst i sama postać modelki, napis powoli krystalizował się z pierwotnej nieokreśloności. Po chwili dało się odczytać przekaz: Rok 430 p.n.e. – dżuma ateńska. Zza kulis wyłoniła się inna modelka, naga, wychudzona, z mięsakami Kaposiego, typowym objawem AIDS. Poruszała się, jak wymagał tego kanon. Prezentowała swoją pokrytą plamami skórę jak dzieło projektanta. Zatrzymała się, charakterystycznie wypychając biodro, i zaczęła deklamować z pamięci.
– „Wkrótce te śmiertelne opuchliny pojawiały się i na innych częściach ciała; od tej chwili zmieniał się charakter choroby: na rękach, biodrach i indziej występowały czarne albo sine plamy; u jednych wielkie i rzadkie, u drugich skupione i drobne. Na chorobę tę nie miała środka sztuka medyczna; bezsilni byli też wszyscy lekarze” .
Modelka odwróciła się, ukazując kolejną cyfrę kodu namalowaną na plecach czerwoną farbą. Po chwili zniknęła za ekranem, na którym pojawił się nowy napis: Lata 165–180 – epidemia ospy w Imperium Rzymskim.
Na scenie pojawiła się starsza Murzynka, na której skórze mięsaki nie tworzyły takiego kontrastu jak u towarzyszącej jej białej dziewczyny. Murzynka nie była w stanie iść o własnych siłach. Próbowała wspierać się na ramieniu młodszej koleżanki, ale co chwila zsuwała się z niego jak niesforny szal. Gdy dotarły na koniec podestu, dziewczyna pozwoliła Murzynce paść na kolana. Podsunęła jej kartkę, chwytając drugą ręką patyki jej rąk w krępującym uścisku z tyłu pleców. Niepewny głos przerywany łkaniem zdradził słabą znajomość angielskiego. Publiczność zorientowała się, że kobieta nie była aktorką z udawanymi objawami AIDS. Na sali rozległ się pomruk.